yaoistka

yaoistka

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

,,Czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie"~ rozdział 5

Ofelia: No i jest nareszcie ostatni rozdział przygód Enela i Maxa. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Dziękuję bardzo Ash i Oli-chan za ich wczorajsze zarywanie nocy :*

Enel  
Było mi ciepło, nawet bardzo ciepło. Przekręciłem się, starając zrzucić z siebie źródło ciepła jak i ciężaru. Przeklęta kołdra! Nagle poczułem, jak "kołdra" zaciska się na mnie mocniej, a na moja głowę jest wydychane gorące powietrze. Gwałtownie otworzyłem oczy. Przed sobą ujrzałem zagłębienie szyi... podniosłem wyrok wyżej, tylko po to, żeby zobaczyć śpiąca twarz Maxa. Wtem przypomniałem sobie noc. To, co mi zrobił oraz słowa, w które wierzyłem całym sercem. Moja twarz pokryła się wściekłą czerwienią. Po wczorajszym, nie czułem się za świeżo. Ledwo, co udało mi się wyplatać z ramion Maxa, wstałem i poszedłem wziąć prysznic. Odświeżony, ubrany w jakieś dresowe spodnie (nie wiem, co tam robiły męskie spodnie, serio nie wiem, nie pytajcie), wszedłem do pokoju akurat wtedy, kiedy Max się przebudził. Zarumieniłem się i z mocno bijącym sercem powiedziałem:
- H-Hej, Max. Jak tam, po nocy? 
***
Max 
Gdy otworzyłem oczy, pierwsze co spostrzegłem to to, że jestem sam w łóżku.
,,Czyli jednak..." 
Nie wiedziałem, co mam teraz zrobić. Jeśli chłopak żałował tego, co się stało w nocy albo... nie pamiętał. Moje przemyślenia przerwał Enel we własnej osobie.
- H-hej, Max. Jak tam, po nocy? - zapytał wyraźnie skrępowany.
,,Nie pamięta." 
Nie chcąc go denerwować, powiedziałem:
- Hej. A dobrze, wyspałem się, choć kompletnie nic nie pamiętam. Próbuję sobie przypomnieć, w którym momencie urwał mi się film. Spaliśmy w jednej sypialni? – zapytałem, udając, że kompletnie nic nie pamiętam. Oczy bruneta zalśniły niezdrowym blaskiem.
- Taaa... w-w jednej sypialni. Dziewczyny mnie tu przyprowadziły, ja-jak cię zgarnęły. Wiesz, chodziło, bym cię przypilnował. Nie musisz się martwić. Nic nie wywinąłeś. Dzieci nie będziesz mieć, ani zapłakanych dziewuch, które uwierzyły w twoją miłość - powiedział z goryczą w głosie.
,,Chyba popełniłem błąd."
***
Enel
Co?
Co?
Co?
On. Nic. Nie. Pamięta?
Ogromny ból przeszył moje serce. Ledwo mogłem ustać na nogach. 
Nie. Nie. Nie. Tylko nie to! Spojrzałem w jego oczy, szukając jakichkolwiek oznak tego, że pamięta. Niestety, prawda okazała się inna. Spuściłem głowę i wymamrotałem:  
- Zapomniałem czegoś z łazienki. - odwróciłem się i wpadając na drzwi, wyszedłem z pokoju. Nie do końca kontaktując, zszedłem po schodach na dół. Ruszyłem do drzwi wyjściowych, kiedy nagle, nie wiadomo skąd, pojawiła się przede mną Lili.
- Hej, Enel, wszystko ok? Jesteś strasznie blady. - zignorowałem ją, nacisnąłem klamkę od drzwi i wyszedłem. Na zewnątrz wziąłem kilka głębokich oddechów. Niespodziewanie poczułem na policzkach coś mokrego.
Łzy. Płaczę.
Kiedy to robiłem po raz ostatni? Chyba po śmierci mamy.  
Cichy śmiech wyrwał się z moich ust. Śmiech smutny i lekko histeryczny. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stał roznegliżowany Max. Przynajmniej spodnie zmienił – pomyślałem, wspominając to, co było wczoraj i to czego niestety nie pamiętał.  
- Enel, czekaj! - zignorowałem go. Ruszyłem biegiem w stronę ulicy, następnie kierowałem się do przystanku. Szybko sprawdziłem rozkład i okazało się, że jeden z najbliższych autobusów jedzie w kierunku mojej rudery. Odczekałem kilka minut, aż pojazd się pojawi i w tym samym czasie oglądałem się za siebie, czy przypadkiem nie biegnie za mną Max. Wsiadłem i odetchnąłem z ulgą. Kupiłem bilet, skasowałem, a następnie usiadłem przy oknie. Kiedy autobus ruszył, poczułem się pusty i samotny. Znowu wracam do tego, co było...
***
Max
  Gdy tylko zobaczyłem ten ból w jego oczach, zrozumiałem, że popełniłem błąd. Chłopak zbladł raptownie, po czym nie mówiąc zbyt wiele, wyszedł z pokoju. Przez chwilę siedziałem w łóżku sparaliżowany. W następnym jednak momencie  zerwałem się z posłania, ruszyłem w stronę drzwi. Czując jednak dyskomfort spowodowany naszymi nocnymi uniesieniami, postanowiłem się szybko przebrać. Przebrałem szybko spodnie na inne znalezione w moim plecaku *co on tutaj robił???* i wybiegłem z pokoju. 
,,Brawo, Max, jesteś totalnym kretynem. Jak ja musiałem go zranić!" pomyślałem, kierując się w stronę wyjścia. Schodząc ze schodów, wpadłem na Lilly. Dziewczyna obrzuciła mnie srogim spojrzeniem.
- Coś ty mu zrobił, co?? Enel wyglądał, jakby miał paść za chwilę i rozpłakać się z żalu. – poczułem, jak wyrzuty sumienia łapią mnie za serce.
- Nic. Drobne nieporozumienie. Zamierzam je wyjaśnić - powiedziałem i wyszedłem przed dom. Od razu dostrzegłem bruneta.
- Enel, czekaj! - on jednak nie zwrócił na to uwagi, tylko pomknął w jedynie   sobie znaną stronę. A do mnie dotarło, że mogłem wszystko zniszczyć w jednym momencie, chcąc jak zwykle być najmądrzejszym.
***
Enel

Wysiadłem z pojazdu i skierowałem się do obskurnego, trzypiętrowego budynku.  
Mam nadzieję, że nie ma właściciela. Rozejrzałem się dokoła. Nigdzie nie widziałem jego pojazdu. Odetchnąłem i wszedłem do środka. Wychodząc po schodach, w poszczególnych pokojach widziałem kilku bezdomnych, ale mi to nie przeszkadzało. Kiedy znalazłem się już w mojej ruderze, podszedłem do okna i zasłoniłem je jakimś materiałem, bo firanką tego nazwać nie można było. Rzuciłem się na moje "łóżko", przymknąłem oczy i zacząłem myśleć. O Samie, o jego chłopaku, o cioci i o... Maxie. Na wspomnienie jego dzisiejszych i wczorajszych słów, chciało mi się płakać. Byłem smutny i rozżalony. Nie wiem, ile leżałem bezruchu, na pewno więcej niż godzinę. Kiedy nagle ktoś otworzył drzwi...
***
Max
Już chciałem pobiec za chłopakiem, ale powstrzymała mnie czyjaś dłoń.
- Nie wiem, co nawywijałeś, ale lepiej, jak pójdziesz to naprawić w pełni ubrany. - kiwnąłem głową. Lilly miała rację. Czym prędzej pobiegłem do pokoju, który zajmowałem przez noc z Enelem. Modliłem się w duchu, by chłopak mi wybaczył moją głupotę. Po piętnastu minutach byłem gotowy do wyjścia. Podziękowałem dziewczynom za gościnę i ruszyłem w stronę przystanku, na który na pewno poszedł brunet. Usiadłem na ławeczce i zamyśliłem się.
,,Gdzie on może teraz być? Co ja mam...” 
W momencie, w którym zobaczyłem autobus, jadący na ulicę, gdzie znajdował się wcześniej dom Enela, wiedziałem. Musiał tam pojechać. Czy prędzej wsiadłem do pojazdu. Po niecałej godzinie, byłem na miejscu. Znów poczułem się źle w tym miejscu. Małe i zimne. Nie do pomyślenia. Wszedłem na piętro, gdzie znajdowała się ,,rudera” Enela i z rozmachem otworzyłem drzwi.
- A ty, przepraszam, co robisz? Dlaczego nie jesteś w domu? – zapytałem, patrząc za zapłakanego chłopaka.
***
Enel

Nie widziałem, co mam mu odpowiedzieć. Otwierałem usta, żeby coś powiedzieć, lecz zamiast słów, wydobył się z nich jęk, a do moich oczu zaczęły na nowo napływać łzy. Skuliłem się do pozycji embrionalnej, nie chcąc udzielić mu odpowiedzi. Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi i jego ciche kroki skierowane w moim kierunku. Nie podniosłem na niego najpierw wzroku, lecz kiedy mnie mocno przytulił, spojrzałem na niego niezrozumiale.
***
Max
Gdy go przytuliłem, poczułem radość i spokój. Dotarło do mnie, jak bardzo o tym marzyłem. Czułem ciepło, bijące od niego. Enel posłał mi zdziwione spojrzenie.
- Przepraszam. Ja... pamiętam dokładnie wczorajszą noc. A przynajmniej pamiętam od momentu, w którym się obudziłem - powiedziałem. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, po czym odepchnął gwałtownie.
- W takim razie, po co to wszystko było? Chciałeś udawać, że nic nie pamiętasz, bo żałujesz?! Wstydzisz się mnie, moich uczuć?! Ja... ja nie rozumiem! Max, możesz mi to wyjaśnić?! Jeśli bawisz się moimi... - nie pozwoliłem mu nic więcej powiedzieć, tylko pocałowałem go w usta. Smakowały dokładnie tak, jak zapamiętałem. Zamruczałem aż zadowolony. Gdy się od niego wreszcie oderwałem, Enel spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Kocham cię – powiedziałem, po czym popchnąłem go, by położył się na plecach. Patrząc na niego, gdy był w tak uległej pozycji, czułem rosnące podniecenie, dokładnie tak, jak w nocy, zaczął mnie ogarniać ogromny, palący żar. Ostrożnie zacząłem odpinać jego koszulę, marząc w tym samym momencie, byśmy poszli na całość. Byśmy się połączyli. Tak, jak od dawna o tym marzyłem.
***
Enel

Jeszcze nigdy, w całym moim życiu, nie byłem tak szczęśliwy i zdumiony jednocześnie. Max całował mnie tak żarliwie, że jedyne, o czym byłem wstanie myśleć, to były jego gorące usta na moich własnych oraz to, że mnie kocha. Mnie. Takiego kogoś. To, że byłem szczęśliwy, to mało powiedziane. Czułem się tak, jakby gwiazdka była wcześniej, wraz z moimi urodzinami. Nie przeszkadzało mi to, że Max odpina mi koszulę, że robi mi malinki, ani to, że jest to mój pierwszy raz, a jego na pewno nie. Nagle chłopak zaprzestał swoich zabiegów, co przyjąłem z cichym jękiem niezadowolenia.
Spojrzałem na niego niezrozumiale, kiedy wstał i podszedł do drzwi. Następnie przekręcił kluczyk. Odwrócił się do mnie. Widząc mój wzrok, zaśmiał się. Ściągnął z siebie koszulkę, ruszył w moim kierunku, mówiąc:
- Nie patrz tak. Przecież nie chcemy, żeby nam ktoś przeszkadzał, nie?
Spłonąłem rumieńcem, kiedy jego idealna klatka piersiowa pojawiła się tuż przed moim nosem. Instynktownie oblizałem się, a następnie pochyliłem i delikatnie zassałem na jego sutku.
***
Max
Wciągnąłem głośno powietrze. Wrażenie, jakie odczułem, było niesamowite. Jego chłodny język pobudzał wszystkie receptory w moim umyśle. Nie czekając dłużej na nic, popchnąłem go z powrotem na plecy i jednym, sprawnym ruchem rozpiąłem jego koszulę. Potem ze mściwym uśmieszkiem pochłonąłem jego sutek, w dokładnie taki sam sposób, jak on chwilę wcześniej. Wiedziałem, że jest to jego pierwszy raz i będzie odczuwał to bardziej. Nie zdziwiło mnie, gdy chłopak jęknął głośno. Ugryzłem delikatnie sterczący guziczek, chcąc wyrwać z jego ust więcej jęków.
- Max... nie rób tak, bo inaczej ja... ach! - jęknął głośno, gdy z premedytacją otarłem się o jego nabrzmiałe krocze. - Przestań się zabawiać... proszę… prze-przejdźmy do rzeczy. Od tak dawna o tym marzyłem - powiedział głosem, który pobudził mnie jeszcze bardziej.
,,Przecież nie będę odmawiał”, pomyślałem i bez dalszych podchodów, zdjąłem mu spodnie. Chłopak poczerwieniał gwałtownie, a ja uśmiechnąłem się tylko przewrotnie i nim on zdążył coś powiedzieć, pochłonąłem jego członek w usta. - Ach! - ssałem go niespiesznie, pomału i ostrożnie, zagłębiając w niego pierwszy palec. Miałem szczęście, że miałem przy sobie mały nawilżacz *wyjąłem go, jak nikt nie widział ;)*. Brunet spiął się na chwilę, ale lekkie liźnięcie jego czubka szybko go rozluźniło. Gdy przestałem czuć opór, wsunąłem drugi palec, trafiając od razu w jego prostatę.
- Ach, Max, ja… już, włóż... chcę... - pokręciłem głową.
- Nie, musisz być dobrze przygoto... - Enel z zaciętą miną popchnął mnie na plecy, zdobywając nagle jakby więcej siły i odwagi, po czym nabił się na mnie, mimo moich protestów.
- Aaaa..!! - po jego policzkach pociekły łzy, a mnie aż coś ścisnęło z żalu. Czym prędzej zerwałem się do siadu, starając się przy tym nie poruszyć i przytuliłem go delikatnie.
- No i widzisz? Właśnie dlatego powiedziałem, poczekaj, aniołku. Ale już nic. Mam nadzieję, że nic ci nie jest – powiedziałem, scałowując jego łzy oraz zaglądając w jego oczy. Były one pełne bólu, a zarazem miłości i ogromnego szczęścia. Siedzieliśmy tak przez chwilę, aż w końcu chłopak kiwnął głową.
Zadowolony wykonałem pierwsze, powolne pchnięcie, które pchnęło mnie do bram raju.
***
Enel
Bolało. Bardzo, lecz kiedy przyzwyczaiłem się już do jego obecności, skinąłem głową, że może zaczynać. Chłopak wykonał pierwsze pchnięcie, a po nim kolejne i kolejne. Nawet nie wiem, kiedy zamiast bólu czułem tylko nieziemską przyjemność. Poruszałem się bardzo szybko, chciałem już dojść, tak samo, jak Max. Chłopak chwycił mnie za biodra, sprawiając, że nasze tępo stało się niesamowicie szybkie. Doszliśmy w tym samym czasie, zmęczony oparłem głowę na jego barku. Obydwoje ciężko oddychaliśmy, nagle Max przewrócił mnie na plecy, a następnie mocno przytulił, uprzednio opuszczając moje ciało. Położyłem mu ręce na mokrych włosach i zacząłem je przeczesywać.
- Enel? - mruknął w moją pierś. 
- Hmmm?
- Będziesz moim chłopakiem? - spytał z lekką obawą w głosie.
Uśmiechnąłem się półgębkiem i odpowiedziałem, zamykając oczy:
- Oczywiście, że tak. 
Chłopak uniósł się, by sięgnąć moich ust, a następnie wrócić do leżenia na moim brzuchu. Czując jego słodki ciężar, pomyślałem, że w końcu jestem szczęśliwy i będę mógł być dalej szczęśliwy z osobą, którą kocham.
*** 
Max

   Zadowolony wsłuchiwałem się w jego spokojny już oddech. Po chwili, gdy jednak dostałem wiadomość od mojej mamy:
,,Gdzie Wy, do cholery, jesteście?! W domu za pół godziny albo z tyłków nogi powyrywam!"
Postanowiliśmy się zbierać. W taksówce Enel zasnął, przytulając się do mnie. Czułem, jak przepełnia mnie radość i nieopisane szczęście. Delikatnie wziąłem chłopaka w ramiona i wniosłem do domu. Mama od razu wyszła na przedpokój.
- Gdzie wyście... – zamilkła, widząc  śpiącego Enela. - Coś się stało? Wszystko z nim w porządku? - zapytała zmartwiona. Pokiwałem głową, delikatnie całując chłopaka w czoło, z uśmiechem na ustach.
- Nawet bardziej niż w porządku - powiedziałem i poszedłem do swojej sypialni, gdzie położyłem na łóżku chłopaka, by po chwili dołączyć do niego i zasnąć. Czując ciepło, bijące od chłopaka oraz jego zapach, zrozumiałem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie 

Koniec 

6 komentarzy:

  1. O nie! Czuję cholerny niedosyt. Jak ja kocham to opowiadanie. To zakończenie było boskie! Cudowne! Wspaniałe! *śmieje się*
    Świetnie się bawiłam czytając!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo, Brawo, Brawo :)
    No i wszystko dobrze się skończyło :)
    Super, że dodałaś chwile dramaciku zanim się dogadali.
    Naprawde super:)
    Czekam aż znowu coś napiszecie.
    Jakieś nie za długie opko.
    To było genialne.
    Bardzo polubiłam Enela, może naskrobiecie część drugą z typu "kilka lat później".
    Jakoś ciężko się rozstać z chłopakami :)
    Pozdrawiam
    Weny życze
    lucynaleg

    OdpowiedzUsuń
  3. Co? Ja chcę więcej. Będzie kontynuacja ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ten moment nie planujemy kontynuacji ^^
      Może kiedyś ale to dopiero napiszemy resztę zaplanowanych opowiadań ><

      Usuń
  4. Świetne zakończenie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    no i happy end, ale było blisko jednak braku jego, wyznali swoje uczucia, chyba dziewczyny przygotowały wszystko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń